miszmasz!

Miszmaszowe cykle ćwiczą moją słabą pamięć ;) Pobudzają ją i pozwalają na miłe retrospekcje w czasie. Mam nadzieję, że i dla Was przynoszą coś ciekawego. W dzisiejszym wpisie jak zwykle sporo kuchni oraz zieleni, ale znajdziecie tu też drobne "polecajki" produktów czy wyrobów z których korzystam na co dzień. Serdecznie zapraszam!

Wspomnienie lata! I nie - to nie jest tort mojego autorstwa... To przepyszny LODOWY tort od sprawdzonej rzemieślniczej, rodzinnej lodziarni. Jeśli macie takie miejsca w swojej okolicy zapytajcie proszę czy również świadczą takie usługi. Dla mnie było to nie lada odkrycie i choć nie zrezygnuję całkowicie z przyrządzania własnych tortów to na pewno w sezonie będę się posiłkować tego typu deserami!

Moja miłość do kwiatów nie słabnie choć relacje mamy czasem trudne. Bardzo chciałabym móc wszystkie zakupione lub otrzymane kwiaty utrzymywać w dobrej kondycji! Powyższa Alocasia Zebrina to chyba aktualnie mój najbardziej okazały kwiat (no może pomijając ponad dwumetrowego kaktusa ale o nim w innym wpisie ;), który robi na mnie niesłabnące wrażenie każdego dnia! To pierwsza roślina którą widzę otwierając oczy zaraz po wstaniu więc życzyłabym sobie, żeby żyła jak najdłużej!  

Czyż nie jest piękna!? 

Każdy kolejny liść jest coraz większy i teraz kwiat ma już prawie metr rozpiętości! 

W tym roku zrobiłam mnóstwo przetworów ze śliwek. Z braku czasu były to zwyczajnie obgotowane owoce (bez dodatku cukru) z odrobiną wanilii, zamknięte w niewielkich słoikach, które znikają w tempie błyskawicznym. 

Dla miłośników śliwek podaję kilka świetnych przepisów, póki sezon trwa!

- owsiane ciastka z węgierkami i kakao - KLIK

- jesienna crostata z węgierkami - KLIK

- puszyste placki ze śliwkami i cynamonem - KLIK

- dżem wieloowocowy z migdałami i wanilią - KLIK

- krucha tarta z węgierkami i orzechami laskowymi - KLIK

- ucierane ciasto ze śliwkami - KLIK

W końcu lata zostałam poproszona o zrobienie niedużego słodkiego poczęstunku na urodziny córeczki koleżanki. Jeśli też chcecie postawić na pewniaki na tego typu imprezach polecam Wam sernik z musem malinowym (KLIK), wegańską tartę czekoladową (KLIK) oraz niezawodne herbatniki maślane z solą morską (KLIK).

A tu obiad wg aktualnej chęci. Dla Niego przepyszna puttanesca czyli idealny, lekko pikantny, makaron z tuńczykiem, kaparami oraz oliwkami (KLIK), a dla Niej świeża sałata z rybą i jajkiem - tu przepisu nie podam bo komponuję składniki z tego co pod ręką, za każdym razem inaczej ;) 

O makową bezę z lemon curd pyta mnie wiele osób. To deser, który ma miano stać się kultowym! :) Przepis znajdziecie TUTAJ.  

Tego lata udało mi się odwiedzić miejsce, które pamiętam sprzed ponad dwóch dekad. To mosty kolejowe w Stańczykach, położonych na północnych krańcach Mazur. I choć obsługa turystyczna obiektu bardzo się w tym czasie zmieniła, to samo wrażenie miejsca wciąż budzi wiele emocji! 

Sami zobaczcie jak ciekawe, świetnie wpisane w krajobraz miejsce! Wiadukty mają prawie 200 m długości i ponad 35 metrów wysokości! 

Kolejną atrakcją są solankowe tężnie w pobliskim mieście uzdrowiskowym Gołdap. Można również skorzystać z groty solnej i pijalni wód mineralnych.

Mikroklimat miejsca sprawia, że chciałoby się pozostać tu na znacznie dłużej!

Ale nie samymi wycieczkami człowiek żyje ;)  Od czasu do czasu warto coś zjeść! W przypadku deseru polecam Wam tę tartę migdałowo-cytrynową! Jest już na blogu od prawie 6 lat i w tym czasie upiekłam ją niezliczoną ilość razy! Przepis - KLIK.

A to moje kolejne odkrycie w dziedzinie ekologii. Wielorazowe, bambusowe waciki pełniące funkcję płatków kosmetycznych czy mokrych chusteczek, których używamy zdecydowanie za dużo! Zakupiłam je na lokalnym ekotargu ale jestem pewna, że są dostępne również w internecie.

Duży talerz owoców posypanych cynamonem to najlepsze drugie śniadanie w cieplejsze dni :)  

I w końcu Łódź. Zaglądam tu ostatnio regularnie choć niestety na moment. Lubię wtedy wpaść na wczesny obiad na OFF Piotrkowską. Szczególnie odpowiada mi klimat "SPÓŁ/DZIELNI".

Restauracja oferuje ciekawe menu, w którym każdy znajdzie coś dla siebie. Ceny są dość duże, ale kto powiedział, że mamy się tak stołować codziennie ;)

W tle widzicie burger Spółdzielnia, a na pierwszym planie moje danie! Red curry z batatem, owocem chlebowca (to dla mnie totalna nowość, pycha!) i cukrowym groszkiem podanym na kaszą bulgur wymieszaną z soczewicą. Palce lizać! 

Ale lubię tu też zaglądać do showroomu ANIMAL KINGDOM i popatrzeć jaką piękną biżuterię wyrabiają dziewczyny!

Sama jestem szczęśliwą posiadaczką kilku egzemplarzy. Sztyfty w kształcie liści oliwek to moje ulubione kolczyki codzienne, a te większe (komponowane z dwóch elementów), współtworzone z muzeum sztuki w Łodzi, noszę od święta. Bardzo polubiłam też pierścionek z drobnymi naturalnymi kamieniami i bransoletkę z roślinnym motywem. Nie mogę się już doczekać kolejnych wzorów! Toć to czas by pisać list do św.Mikołaja ;)

Ten sezon biegowy był dla mnie trudny. Z niemałym stresem stawałam w połowie października na linii startu w miejskim ćwierćmaratonie. W czasie biegu z milion razy myślałam, że wyzionę ducha. Ale, jak mówi stare dobre powiedzenie "co Cię nie zabije, to się wzmocni", moje ciało bieg ukończyło (w żółwim tempie...), a duch odrobinę wzmocnił ;)   

I już prawie na koniec chwalę się swoim porządkiem w przyprawach! W końcu ogarnęłam temat i korzystam z tej szuflady z ogromną przyjemnością i wielką częstotliwością! I Wam polecam takie rozwiązanie - poszukajcie słoiczków na wysokość Waszej szuflady i dokupcie niedrogą wytłaczarkę dymo, która pozwoli Wam opisać wieczka.

Kończąc przypominam Wam przepis na moją faworytkę wśród zup, którą maniakalnie gotuję od początku tego roku. Barszczyk ukraiński to dla mnie tak zwane comfort food. Zupa idealnie wyważająca smaki słodkie i kwaśne, rozgrzewająca i kojąca :) Serio! Znajdziecie ją TUTAJ. 

Do spisania! :)