Nie pierwszy raz piszę o smakach swojego dzieciństwa i dorastania. Było już pyszne ciasto z wiśniami (pamiętacie? klik), a ostatnio prezentowałam niezrównaną śniadaniową sałatkę z czterech składników (klik). Ale to co pokazuję dziś, to chyba najmilsze ze wszystkich kulinarnych rodzinnych wspomnień! Nikt nie robi tak smacznych placków jak moja Mama! Nikt nie ma tyle cierpliwości i oddania w staniu rano nad rozgrzaną patelnią i produkowaniu talerzy gorących jabłkowych krążków. Samej nigdy nie udało mi się Jej w tym dorównać i choć czasem porywam się samotnie na ten przepis to wiem, że mistrzynią placków nie będę (te na zdjęciu mogłyby być mniej rumiane, prawda? ;)) i chyba nawet nie chcę być! Po stokroć wolę je w Maminym wykonaniu - pulchne, pachnące i podetknięte z miłością pod samą zgłodniałą buzię.
P.S. Zaraz po przepisie na placki znajdziecie odpowiedzi na kilka pytań zadanych mi przez jedną z kulinarnych blogerek. Zapraszam do lektury :)