Z moją Mamą różnimy się od siebie pod względem kulinarnym. Ona woli swojego śledzia z ziemniakami nad moje aromatyczne zupy kremy. Z większą chęcią wciągnie swoją galaretkę z kurczakiem, niż najbardziej wymyślną z moich wytrawnych tart. Każda z Nas ma swój gust i trzeba to uszanować. Przynajmniej nie wyjadamy sobie z talerzy ;) Ale jest jedna rzecz, której mojej Mamie w kuchni zazdroszczę! To lekkość w modyfikowaniu przepisów i kreowaniu ich na nowo, "pod siebie". I to zawsze z dobrym rezultatem. Eksperymenty z pleśniakiem zaprowadziły Ją ostatnio do naprawdę pysznej wersji. Dodatek świeżych borówek i lekko "podrasowana" piana z białek (która nie opada!) sprawiają, że ciasto robi ogromne wrażenie.
Spróbujecie? :)