Bardzo rzadko dodaję owoce do wytrawnych sałatek. Zazwyczaj też szerokim łukiem omijam rodzynki, choć winogrona uwielbiam! Przeglądając jedną z ulubionych książek kulinarnych, w poszukiwaniu inspiracji do kolejnych wpisów, moją uwagę przykuło więc głównie połączenie cienkich wstążek marchewki z oliwkami i orzechami. Analizując recepturę z bliska dostrzegłam jednak potencjał i możliwość realizacji dania niejednoznacznego, słodko-słonego jednocześnie. A ja takie połączenia lubię najbardziej! Mamy tu więc słodycz pomarańczy i rodzynek przełamaną daktylowo-kuminową glazurą. Do tego krucha marchew, chrupkie orzechy i wyraziste oliwki. Sałatka idealna zarówno do pracy jak i na towarzyskie spotkania. Dla mnie zdecydowanie do powtarzania ze względu na zdrowy skład i sycące właściwości.