środa, 27 listopada 2013

czosnkowy kurczak według Goka

Ech...parę dni temu książka Gok Wana przeleciała mi koło nosa! Łasa na kulinarne pozycje wzięłam udział w konkursie Małgosi z pieprz czy wanilia  I choć zmagań o nagrodę nie wygrałam, nie żałuję startu - sam smak czosnkowego kurczaka wart był podjęcia wyzwania! Wszystkim bardzo polecam to ekspresowe danie, dzięki niemu odkryłam i pokochałam na nowo dawno już zapomniany olej arachidowy.
Myślę, że w wolnej chwili wstąpię do księgarni i przyjrzę się bliżej całej publikacji Goka - może znajdzie się tam więcej szybkich i smacznych chińskich potraw wartych prezentacji na blogu? W moim wypadku każda wymówka jest dobra, żeby kupić kolejną książkę...

Przy okazji polecam zapoznanie się z całym blogiem - to jedna z tych stron, które bardzo lubię i regularnie odwiedzam.

sobota, 23 listopada 2013

faszerowane muszle makaronowe!

Faszerowanie makaronu nie należy do najłatwiejszych i najszybszych czynności jakie wykonuję w kuchni, za to kolacja składająca się z różnych rodzajów nadziewanych muszli skutecznie rekompensuje poniesiony trud! To naprawdę świetny pomysł na spędzenie czasu przy stole z bliskimi. Można swobodnie żonglować między wersjami, a to sprawia, że posiłek staje się dostosowany do indywidualnych preferencji, nieśpieszny i bardzo sycący. Dodatkowo ilość dokładek jest praktycznie nieskończona, co w mojej rodzinie jest w cenie! Polecam zaopatrzyć się w taki makaron (włoska nazwa: conchiglioni) przy pierwszej nadarzającej się okazji - jego wykorzystanie na pewno będzie się wiązało z dobrymi wspomnieniami. Moje są na tyle silne i pozytywne, że już planuję kolejną odsłonę tych pyszności!

wtorek, 19 listopada 2013

bruschetty z warzywami

Kalafior romanesco, który do tej pory widziałam tylko w kulinarnych gazetach, w końcu trafił w moje ręce! Postanowiłam, w ślad za Tomkiem Woźniakiem i jego artykułem w magazynie KUCHNIA, przygotować z nim chrupiące warzywne grzanki. Muszę przyznać, że przepis okazał się znacznie lepszy, niż mogłam się spodziewać! Zielony i lekko futurystyczny kalafior stanowił kolorystyczny akcent w stosunku do marchewki i papryki, a użyte na pieczywo pesto podkreśliło smak innych składników. Porcja warzyw wyszła dość duża, więc następnego dnia podałam je na ciepło z makaronem - taką wersję również mogę swobodnie polecić.

Kalafior romanesco nie tylko ucieszył mnie swoim mistrzowskim wyglądem i smakiem, ale również przypomniał jak bardzo lubię też tą tradycyjną odmianę warzywa. Będę musiała wkrótce pomyśleć nad jakimś innym przepisem z jego wykorzystaniem.


sobota, 16 listopada 2013

kurczak cytrynowo-lawendowy

Odkrywania dań z lawendy ciąg dalszy! Tym razem przepis wytrawny, a na dodatek mięsny. Pomysł zaczerpnęłam z pięknie wydanej książki młodej angielki Rachel Khoo "Mała paryska kuchnia". Danie wszyło bardzo smacznie i oryginalnie. Ilość suszonych kwiatków jest w sam raz, a cytrynowo-miodowy smak oraz obecność tymianku dodatkowo wzbogacają i delikatnie przełamują lawendowy aromat. Naprawdę warto dla tego kurczaka zaopatrzyć się w suszoną roślinę. U mnie jest jej jeszcze pod dostatkiem - w sam raz na kolejne eksperymenty!

środa, 13 listopada 2013

razowe herbatniki z migdałami, cynamonem i dżemem

O książce "Smakowite prezenty" już wspominałam przy okazji dżemu z malin, melona i bazylii oraz herbatników fleur de sel. Kolejnym przepisem po jaki sięgnęłam jest właśnie ten poniższy, który tak jak poprzednie propozycje, ujął mnie swoim wyglądem i smakiem. Takie ciastka naprawdę lubię i takie mogłabym jeść na okrągło! Tak sobie myślę, że za parę lat na blogu będzie widniała już pewnie większość przepisów proponowanych przez Sigrid Verbert, bo wciąż pozostaję pod nieodpartym urokiem jej książki - po prostu ja uwielbiam! I te zdrowe herbatniki też!

sobota, 9 listopada 2013

zupa pomidorowo-cytrynowa z łososiem i makaronem

Zupy rybnej nie jadłam całe życie, bo zawsze kojarzyła mi się z przerażającymi głowami i płetwami pływającymi na jej wierzchu. Ale tak jak parę innych kulinarnych upodobań (jak mogłam nie lubić śledzi?! dopiero od roku na potęgę nadrabiam zaległości!!!), umiłowanie tego dania przyszło z wiekiem. I choć pewnie ta najprawdziwsza zupa jest przygotowywana właśnie na wywarze z całych ryb, na nią jeszcze nie jestem gotowa. Za to tą pożywną wersję na bazie anchois i filetów z łososia uwielbiam! Metodą prób i błędów wypracowywałam jej smak od zeszłego sezonu jesiennego. Polecam wszystkim spróbowanie tego przepisu - wbrew pozorom jest banalnie łatwy i szybki, a w smaku po prostu pyszny!

Jednocześnie miło mi poinformować, że tą propozycją rozpoczęłam współpracę z Magazynem Obsesje, e-czasopismem o literaturze i kuchni. Przepis możecie więc zobaczyć również na jego łamach. Polecam serdecznie:
http://magazynobsesje.pl/zupa-pomidorowo-cytrynowa-z-lososiem-i-makaronem/




środa, 6 listopada 2013

francuska zupa cebulowa

Tak jak już kiedyś pisałam, gorąca zupa cebulowa pomogła mi wyjść na prostą z pierwszego, dość przewlekłego jesiennego przeziębienia. Bardzo lubię cebulę, w zasadzie pod każdą postacią, i staram się używać jej jak najwięcej w kuchni - jest nie tylko bardzo aromatyczna, ale też niedroga (swoją drogą już kilkadziesiąt wpisów za mną, a ja wciąż nie wróciłam do moich ukochanych i też niedrogich buraczków - postaram się to nadrobić w najbliższym czasie!). Sama zupa jest bardzo sycąca i pożywna, a dla tych, którzy zdecydują się ją przyrządzić w okresie zachorowania, polecam dodać do składników 2-3 ząbki czosnku. Miłośnikom tych dwóch warzyw gwarantuję zadowolenie ze smaku!

niedziela, 3 listopada 2013

oriental masterchef i tajska zupa tom yum

W zeszłą niedzielę miałam przyjemność uczestniczyć w bardzo nietypowym spotkaniu. Kuchnia orientalna jest mi w zasadzie nieznana, tym chętniej przyjęłam zaproszenie trójmiejskiej solniczki oraz sklepu Oriental Market w Sopocie na warsztaty kulinarne o tej tematyce. I choć na miejscu wyszło na jaw, że warsztaty są w rzeczywistości niczym innym, jak oriental masterchefem, decyzji o udziale absolutnie nie żałuję, a wymagana w tego typu akcjach rywalizacja w naszym wypadku okazała się po prostu świetną zabawą. Zaraziłam się entuzjazmem do kuchni orientalnej, a o smaku tajskiej zupy tom yum, którą razem ze swoim kulinarnym towarzyszem przygotowaliśmy w specjalnym naczyniu, mogłabym teraz rozwodzić się godzinami! Zresztą tak jak o innych daniach przygotowanych przez 5 zespołów w dwuosobowych składach (bloger + przyjaciel Oriental Market). Nagrody głównej nie wygraliśmy (chińska zupa won ton w pełni zasłużyła na 1 miejsce), ale czego się nauczyłam i czego spróbowałam, to moje! 

piątek, 1 listopada 2013

dynia faszerowana

A dziś prezentuję faszerowaną dynię i to całą, bo czemuż by nie? Farsz powstał dość spontanicznie i znacząco nie odbiega od klasycznych nadzień - mięso, sos pomidorowy i trochę warzyw. Celowo zrezygnowałam z ryżu, bo sama dynia wydała mi się wystarczająco sycąca, ale każdy może skomponować własną wersję, według upodobań. Dla mnie dynia okazała się równie wdzięczna do faszerowania jak papryka czy cukinia i choć jej wydrążenie nie należy do najłatwiejszych, bije inne warzywa na głowę soczystym kolorem i ciekawym wyglądem. Radzę korzystać z jej dobrodziejstw, póki jest dostępna!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...