Nie miejcie mi za złe długości tego wpisu. Wierzcie, i tak znacznie okroiłam ilość zdjęć! Zanim jednak rzucę się w wir wspomnień o jednodniowej restauracji, już dziś zapowiadam kolejną edycję - mam nadzieję, że znów spotkamy się w Gdańsku, tym razem 17 sierpnia! :)
A wszystkich, którzy nie mieli ostatnio okazji spróbować naszego jedzenia, lub chcą spotkać się z nami jeszcze raz i zasmakować w kulinarnych propozycjach, zapraszam w najbliższą niedzielę (25.05) na "Piknik miejski w parku Świętopełka"! Będę tam z dziewczynami serwować same pyszności. Start o 11.00! :)
A teraz czas na relację!
fot. Mariusz Wacławiak, www.fotolinea.pl
Do jednodniowej restauracji szykowałyśmy się od długiego czasu. Niekończące się wymiany maili i telefonów, spotkania, ustalenia, plany, podziały obowiązków. Wzloty i upadki setek pomysłów, pozytywne lub odmowne decyzje administracyjne i mnóstwo innych rzeczy towarzyszyło nam w ostatnich tygodniach! Zwieńczeniem organizacyjnych zmagań był wywiad radiowy, w jakim miałam przyjemność uczestniczyć. Jego pełen przebieg możecie prześledzić na stronie Oli (klik). To był mój debiut na fonii - zapraszam ;)
Ze swojej strony chciałam przede wszystkim serdecznie podziękować Dziewczynom za stworzenie zgranego, wesołego i chętnego do działania zespołu! Mojemu Tacie przesyłam uściski w zamian za użyczenie pięknych niebieskich palet. Chłopakom z FRAGu dziękuję za nieocenioną pomoc w formalnościach i użyczenie miejscówki, która była bezapelacyjnie dużą atrakcją wydarzenia - ulica Ogarna powoli zaczyna żyć! IKMowi zawdzięczaliśmy wygodne leżaki, a CAFE BUZZ przepyszne gorące napoje i niesamowity klimat.
Podziękowania kieruję też do wszystkich, którzy odwiedzili nas tego dnia! Nie zabrakło bliskich, ale też życzliwych nieznajomych oraz przechodniów. Cieszę się z każdej ugoszczonej osoby, z czasu przeznaczonego na rozmowy ze znajomymi oraz z nowo poznanymi ludźmi.
Powodzenie jednodniowej restauracji "Mi smakuje" przerosło nasze najśmielsze oczekiwania! Wkład pracy oraz radość z jej efektów możecie podziwiać na fotografiach wykonanych przez FOTOlinea. Mariuszowi należą się podwójne podziękowania za poświęcony czas i uwiecznienie tak ważnych dla nas momentów. Czyż te zdjęcia nie są piękne? :)
Jeśli ktoś z Was próbował moich dań i chciałby odtworzyć je w domu, poniżej prezentuję przepisy. Mam nadzieję, że wszystkim smakowały przygotowane potrawy :) Wyciągnęłyśmy parę wniosków na przyszłość, każda z nas ma też już mnóstwo pomysłów na kolejną edycję. Oby Restaurant Day stał się trójmiejską tradycją!
1. wytrawne muffinki marchwiowe z fetą, suszoną żurawiną,
orzechami włoskimi i czarnym pieprzem
2. maślane ciasteczka z solą morską
3. drożdżowe pieczone pierogi z mielonym mięsem,
suszonymi pomidorami i dużą ilością rozmarynu
składniki:
(na 30 sztuk)
drożdżowe ciasto (wg Zofii Abkowicz)
- 30-50 g drożdży
- 2 łyżki cukru
- 1/2 litra ciepłego mleka
- 1 kg mąki
- 100 g margaryny
- 100 g masła
- 1 jajko
- 1 żółtko
- 1/2 łyżeczki soli
- 2 łyżki oleju
mięsny farsz
- 750 g mięsa mielonego (najlepiej wołowego)
- 2 cebule
- 300 g suszonych pomidorów (waga po odsączeniu z oleju)
- parę łyżek oleju z pomidorów
- kilka gałązek świeżego rozmarynu
- świeżo zmielone sól i pieprz
do posmarowania
- 1 jajko roztrzepane ze szczyptą soli
1. Drożdże rozkruszamy do miski, zasypujemy łyżką cukru i zalewamy 2-3 łyżkami mleka. Całość mieszamy, posypujemy łyżeczką mąki i odstawiamy do wyrośnięcia. W międzyczasie rozpuszczamy w oddzielnych rondelkach masło oraz margarynę, a jajko i żółtko ucieramy z cukrem na kogel-mogel. Do dużej miski przesiewamy 2/3 mąki, dodajemy wyrośnięty drożdżowy zaczyn, utarte jajka, sól i 250 ml mleka. Masę zagniatamy rękami, dodając stopniowo pozostałą mąkę i mleko. Kiedy struktura ciasta będzie sprężysta dodajemy do niego powoli margarynę i większość masła. Całość zagniatamy (im dłużej tym lepiej!), na koniec dodajemy resztę masła oraz olej. Wygniecione ciasto (wyrabiane najlepiej ok.30 minut), nie klejące się do rąk, obsypujemy mąką, przykrywamy ściereczką i pozostawiamy w misce do wyrośnięcia na minimum pół godziny.
2. W międzyczasie przygotowujemy farsz. Mięso mielone łączymy z posiekaną cebulą i drobno pokrojonymi pomidorami. Do masy dodajemy rozdrobniony świeży rozmaryn oraz świeżo zmieloną sól i pieprz. Wlewamy parę łyżek oleju, żeby nadzienie nie było zbyt suche.
3. Piekarnik rozgrzewamy do 190 stopni. Wyrośnięte ciasto dzielimy na niewielkie kulki (3-4cm średnicy, powinno ich wyjść ok.30). Porcje rozwałkowujemy na posypanej mąką stolnicy. Na każdy placek nakładamy łyżkę farszu. Pierogi sklejamy (tworząc wzór na styku ciasta) i kładziemy na macie/papierze do pieczenia w średnich odstępach (ok.10 sztuk na blachę). Przed włożeniem do piekarnika każdą sztukę delikatnie dziurkujemy widelcem i smarujemy po wierzchu rozmąconym jajkiem. Pieczemy ok.30 minut, aż do zrumienienia wierzchu ciasta.
4. domowe wafle krówkowo-migdałowe
składniki:
(na 2 bloczki wafli - po 5 przełożonych sztuk w każdym)
ciasto (wg Marii Disslowej)
- 250 ml śmietany
- 3 jajka
- 60 g cukru (dałam 30)
- 120 g mąki
- 120 g masła (najlepiej miękkiego)
- szczypta soli
- rozpuszczone masło do posmarowania waflownicy
nadzienie
- puszka skondensowanego mleka słodzonego
- szklanka płatków migdałowych
1. Puszkę mleka gotujemy we wrzątku ok.3-4 godziny, studzimy. Wszystkie składniki ciasta, oprócz białek (te ubijamy w oddzielnej miseczce), miksujemy na gładką masę. Dodajemy białkową pianę i całość łączymy. Waflownicę rozgrzewamy, smarujemy masłem i smażymy ciasto partiami - po ok.3-4 minuty na jeden wafel. Wafle wyjmujemy delikatnie i studzimy na kratce.
2. Zimne wafle przekładamy wystudzoną masą i obsypujemy płatkami migdałów. Całość dociążamy i wstawiamy do lodówki do stężenia.
Smacznego!
Aniu, pięknie wszystko opisałaś, jak zawsze :) Przepiękne wspomnienia z zeszłej niedzieli towarzyszą mi każdego dnia :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie wykorzystałaś motyw z plakatu - ten podział i "okładka"
Dziękuję w imieniu Mariusza również za liczne polecenia :)
Dzięki Olu! :) Właśnie zależało mi, żeby zrealizować pomysł na podanie relacji (zbieżny z plakatem) - stąd ta zarwana noc! ;)
UsuńPięknie napisane!!! :) :) Ściskam!!! :)
OdpowiedzUsuńdziękuję! i odściskuję :)))
UsuńCudownie. Cały czas przeżywam, że mnie z Wami tam nie było. A swoim powyższym wpisem dodatkowo narobiłaś mi sporego smaka.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że jeszcze nas czeka jakaś wspólna akcja! Tymczasem ja chętnie podglądam Twoje poczynania na obczyźnie :)
UsuńWspaniałe zjawiskowe przedsięwzięcie!! Roześmiane, szczęśliwe buzie odwiedzających świadczą o wszystkim!!! Aż miło popatrzeć! Życzę wielu udanych dalszych inicjatyw!
OdpowiedzUsuńbardzo dziękuję w imieniu swoim i dziewczyn :) tez mi się wydaje, że zdjęcia doskonale oddają radosną atmosferę wydarzenia! pozdrawiam :)
UsuńAniu, przepiękna i dopracowana (!) relacja! Uwielbiam Ciebie czytać. A przepis na pierogi ląduje już w zeszycie :*
OdpowiedzUsuńDzięki Madzia :) Mi Twoja relacja też się podoba - choć przecież tam byłam non stop i wiem dokładnie co się działo, to miło czytać czyjeś wrażenia! :) ściskam!
Usuń