Kurki plasują się w ścisłej czołówce moich ulubionych grzybów. Bardzo lubię je zarówno jeść, jak i zbierać! I choć w tym roku nie udało mi się jeszcze odwiedzić wspólnie z Tatą mazurskich lasów (ale wciąż liczę na coroczne grzybobranie!), z pomocą przyszły mi kupowane grzybki. A ten oryginalny przepis na ich wykorzystanie znalazłam na zawsze niezawodnej Kwestii Smaku.
focaccia z kurkami
składniki:
(na formę o średnicy 24-30cm)
- 40 g świeżych drożdży (o temperaturze pokojowej)
- 300 ml ciepłej wody
- 1 łyżeczka cukru
- 500 g mąki pszennej
- 2 łyżeczki soli morskiej
- 60 ml oliwy + odrobina do posmarowania formy
- duża garść kurek
- szczypta soli
- łyżeczka oliwy lub roztopionego masła
- oregano
1. Kurki płuczemy i dokładnie suszymy. Wkładamy je do miseczki, doprawiamy solą, mieszamy z łyżeczką oliwy lub roztopionego masła i odstawiamy na bok.
2. Pokruszone drożdże zalewamy ciepłą wodą, dodajemy łyżeczkę cukru i łyżkę mąki. Wszystkie składniki mieszamy i odstawiamy rozczyn na 15 minut, aż do uzyskania piany na powierzchni płynu.
3. Mąkę przesiewamy do dużej miski, dodajemy sól oraz drożdżowy rozczyn. Całość mieszamy (najlepiej drewnianą łyżką), po czym, stopniowo dolewając oliwę, wyrabiamy ciasto rękami lub mikserem przez około 10-15 minut. Kulę z ciasta odstawiamy do wyrośnięcia na ok. 45 minut (powinna dwukrotnie powiększyć swoje rozmiary).
4. Formę do pieczenia smarujemy oliwą i wykładamy na nią wyrośnięte ciasto. Masę rozprowadzamy równomiernie po całej powierzchni naczynia, wciskając opuszki palców jeden przy drugim. Grzybki wtykamy w ciasto, a całość posypujemy świeżym (ewentualnie suszonym) oregano - dobrze sprawdzić się może też tymianek lub choćby ulubiona mieszanka ziół. Formę odstawiamy na kolejne 45 minut, do podrośnięcia.
5. Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni i wstawiamy do niego ciasto na ok. 35-40 minut (ja piekłam swoją focaccię 50 min bo posiadam tortownicę o średnicy 24 cm i wolałam bardziej dopiec dość grubą warstwę ciasta niż wyjąć je nie do końca jeszcze gotowe).
6. Ciasto studzimy przed pokrojeniem. Podajemy z oliwą z dodatkiem soli, pieprzu i suszonych ziół. Jeśli wolimy placek z kurkami na ciepło, możemy w kawałkach podgrzać go w opiekaczu lub na grillu. Focaccię, po ostudzeniu, przechowujemy pod przykryciem w temperaturze pokojowej.
Smacznego!
P.S. Muszę przyznać, że to danie zrobiło na mnie naprawdę duże wrażenie! Dodatkowo, po raz drugi (zaraz po chlebku z suszonymi pomidorami), przełamałam swój strach i przeciwstawiłam się rosnącej od dziecka urazie do drożdży. Złe wspomnienia minęły, a pozostała chęć do ich wykorzystywania w kuchni!
Brzmi to na naprawde latwy przepis! A efekt na zdjeciu -piorunujacy!
OdpowiedzUsuńPrzepis nie jest trudny, choć ze względu na kilka etapów przygotowania i potrzebę odstawiania ciasta dla jego podrośnięcia polecam realizację w weekend! wygląd też jest dość świąteczny i niezwyczajny - danie w sam raz na niedzielną, parodaniową (kawałki focacci na przystawkę!:) i parogodzinną obiado-kolację ze znajomymi.
OdpowiedzUsuńTo juz sie wpraszam:)
OdpowiedzUsuńAniu,od kilku dni śledzę Twój blog na bieżąco. Jestem zauroczona!!!!!!!!! Rabarbar- palce lizać!!!! Wszyscy goście prosili o dokładki!Biorę się z niecierpliwością za następne przepisy...!!!!
OdpowiedzUsuńMój mąż uwielbia zbierać grzyby i przyrządzać z nich wymyślne potrawy. Ten przepis na kurki jest nadzwyczaj fantastyczny!!!!
OdpowiedzUsuń