"Mam nadzieję, że lektura tej książki zaszczepi w Was taką miłość do dobrego jedzenia,
jaka codziennie jest moim natchnieniem."
autor
We mnie umiłowania do kuchni specjalnie nie trzeba było zaszczepiać, ale ta książka na pewno stała się inspiracją do moich dalszych działań kulinarnych. To zdecydowanie jedna z piękniejszych pozycji, które posiadam w swoich zbiorach, i choć uważam, że nie jest to propozycja dla każdego, na pewno warto się jej przyjrzeć. Dziś prezentuję pokrótce "ULUBIONE WARZYWA PANA WILKINSONA". Zobaczcie moją recenzję i oceńcie jak sobie poradziłam z wybranym przepisem! :)
Okładka wykonana jest w większości z bardzo grubej i solidnej tektury. Sam grzbiet to fragment zadrukowanego czarnego płótna. Dzięki temu dość spory album (rozmiar zbliżony do A4 i aż 300 stron) świetnie się otwiera i bez problemu wpasowuje w ułatwiający pracę w kuchni stojak na książki.
Na odwrocie możecie przeczytać o idei przyświecającej autorowi. Jego koncepcja akurat mi jest bardzo bliska, bo również najczęściej zaczynam dobór posiłków właśnie od warzyw. Dzięki tej książce mogę dowiedzieć się znacznie więcej o ich hodowli, zastosowaniu i cennych właściwościach.
Szata graficzna to bezwzględnie największy plus tej pozycji! Szkice i kolaże przyjemnie uzupełniają merytoryczną treść. Ich oryginalność i jakość wykonania naprawdę urzekają!
Książka skomponowana jest w bardzo przejrzysty sposób. Przepisy podzielone są na warzywne działy. W każdym z nim znajdziemy informację o wybranych jarzynach - trochę historii, garść opowiadań z życia wziętych, kilka sposobów na przyrządzanie oraz parę konkretnych przepisów z wykorzystaniem danego produktu.
I choć jak wspomniałam, ze względu na dość wyrafinowane propozycje (zwłaszcza jeśli chodzi o użyte składniki), książka nie jest dedykowana dla kulinarnych laików, na pewno może stać się dobrym impulsem do eksperymentowania w kuchni. Ja mam zamiar parę przepisów zmodyfikować i dopasować do własnych upodobań. Bezwzględnie będę też czerpała inspirację z samych zdjęć, bo uważam, że są naprawdę piękne!
Pierwszy przepis z jakim zmierzyłam się parę dni temu to ten na linguini z brokułami, ziołami i orzechami laskowymi. Jestem fanką wszystkich składników (no może za wyjątkiem bekonu, ale jakoś to przełknęłam ;)) i po raz pierwszy spotkałam się z propozycją podania grzanek do makaronu. Zaintrygowana tym pomysłem, wzięłam się do pracy! Składowych dania było wiele, ale już teraz wiem, że dzięki temu makaron osiągnął niecodzienny i bardzo oryginalny smak. Jedyna rzecz, z którą się absolutnie nie zgadzam to stwierdzenie autora, że to danie doskonałe kiedy wracasz do domu i Ci się spieszy...polecam raczej zarezerwować ciut więcej czasu bo znam znacznie szybsze przepisy ;) Ale dla efektu naprawdę warto poświęcić kilka chwil!
linguini z brokułami,
ziołami i orzechami laskowymi
składniki:
(na 2 duże lub 3 średnie porcje)
orzechowa posypka
- 30 g orzechów laskowych
- 50 g ciabatty (ze skórką), porwanej na kawałki wielkości paznokcia
- 2 łyżeczki listków tymianku
makaron
- 190 g makaronu linguini (użyłam pełnoziarnistego spaghetti)
- 30 g masła
- 2 łyżki oliwy
- 100 g bekonu, pokrojonego w kostkę
- duża szalotka (użyłam zwykłej cebuli), pokrojona w plasterki
- ząbek czosnku, pokrojony w plasterki
- pół długiej czerwonej papryczki chili, pokrojonej w cienkie krążki
- 6 filetów anchois
- główka brokułu bez liści i łodygi
- 3 łyżki wody z gotowania makaronu
- 3 łyżki białego wina
- 8 dużych listków bazylii, posiekanych
- ćwierć pęczka natki pietruszki, posiekanej
- sok z 1 cytryny
- ćwierć łyżeczki świeżo zmielonego czarnego pieprzu
- starty parmezan do posypania
Sposób przygotowania przytoczę w oryginale:
" Orzechowa posypka: rozgrzej piekarnik do 180 stopni. Rozłóż orzechy na blasze i na 10 minut wstaw do piekarnika. Wysyp na ściereczkę i tocząc orzechy, usuń skórki, dopóki są gorące. Posiekaj grubo orzechy i wrzuć do dużej miski.
Zwiększ temperaturę piekarnika do 200 stopni. Rozłóż kawałki ciabatty na blasze i piecz 3-5 minut, dopóki nie będą wysuszone i chrupkie. Dodaj do orzechów razem z tymiankiem.
Zagotuj 2 litry osolonej wody. Wrzuć linguini i gotuj 6-7 minut, aż makaron będzie al dente. Zdejmij z ognia i zostaw w wodzie.
W tym czasie postaw na średnim ogniu dużą patelnię, włóż masło, wlej oliwę, dodaj bekon i chwilę podsmażaj. Dodaj szalotkę, czosnek oraz chili. Zmniejsz ogień i smaż nadal do momentu, kiedy szalotka stanie się miękka. Znowu zwiększ ogień, dodaj anchois oraz brokuły i podsmażaj 4 minuty, często mieszając. Wlej wodę z gotowania makaronu i wino, zwiększ ogień jeszcze bardziej i odparuj sos do jednej czwartek objętości. Odcedź makaron i dodaj do sosu, dokładnie wymieszaj, a następnie zdejmij z ognia i dodaj zioła, sok z cytryny oraz pieprz. Nałóż do miseczek, posyp parmezanem i orzechową posypką.
Uwaga: Resztę orzechowej posypki można przechowywać w szczelnym pojemniku do 3 miesięcy."
O, takie oto danie! Wykonałam je z dużą przyjemnością, z nie mniejszą zjadłam :)
Smacznego!
P.S. A książkę "ULUBIONE WARZYWA PANA WILKINSONA" szczerze polecam - choć jej cena jest niemała (ok.70 zł), to książkowe dzieło sztuki dla którego warto wydać takie pieniądze!
Jest przepięknie wydana! :)
OdpowiedzUsuńPo opublikowanym przez Ciebie przepisie mam ochotę na więcej... :)
Mam nadzieję, że to nie ostatni przepis jaki zaprezentuję na blogu :) pewnie minie trochę czasu, bo inne książki czekają niecierpliwie w kolejce, ale do tej na pewno jeszcze wrócę! pozdrawiam
UsuńWyglada to naprawde nie z tej ziemi! Super!!!!
OdpowiedzUsuńi tak też smakuje! Naprawdę jeszcze nigdy nie jadłam podobnego makaronu - każdemu kto lubi odkrywać różne smaki bardzo polecam :)
Usuń