Moje pierwsze tegoroczne spotkanie z trójmiejską solniczką miało miejsce na gdańskich Kowalach, w restauracji Ganesh. Choć okazuje się, że to lokal sieciowy, posiadający 8 punktów w całej Polsce, nigdy wcześniej o nim nie słyszałam. Kuchnia indyjska też jest mi raczej obca, więc miałam pewność, że korzystając z zaproszenia dziewczyn poznam nowe smaki i aromaty. I tak się stało. Zapraszam na krótką relację!
fot. własność restauracji
Spotkanie odbyło się w szerokim gronie kilkunastu blogerek kulinarnych z Trójmiasta oraz okolic i przebiegało w bardzo luźnej i przyjaznej atmosferze. Pomimo, że restauracja znajduje się w pasażu centrum handlowego zlokalizowanego na obrzeżach miasta, a jedna z jej ścian jest całkowicie otwarta na sklepowy trakt, wnętrze lokalu w wyjątkowy sposób tworzy przytulną aurę i pozwala całkowicie zapomnieć o niestandardowym usytuowaniu. Dodatkowo znaczna liczba gości odwiedzających to miejsce zdaje się udowadniać, że położenie Ganesh jest jak najbardziej trafne - na pierwszy rzut oka widać, że restauracja cieszy się dużym powodzeniem!
fot. własność restauracji
Po krótkim i bardzo humorystycznym wprowadzeniu dotyczącym ośmioletniej historii sieci (każda filia restauracji utrzymana jest w zupełnie innej konwencji - klik), właściciel lokali, pan Tapinder Sharma zaprosił nas na pokaz indyjskiego gotowania. Wraz ze swoimi zwinnymi kucharzami przygotował dla nas, w otwartej do wnętrza restauracji kuchni, Murgh Makhanawala, czyli bogatego w indyjskie przyprawy kurczaka w pomidorowo-śmietanowym sosie z dodatkiem masła. Nie wiem czy kiedykolwiek będę potrafiła odtworzyć to danie, ale jeśli tylko zawitam do Ganesh, to będzie moje zamówienie obowiązkowe! Tak samo jak bezalkoholowy, rozgrzewający drink na bazie imbiru, miodu i trawy cytrynowej, który skutecznie umilał mi pierwszą część spotkania.
fot. własność restauracji
W czasie gdy szykowano dla nas inne dania, my lepiłyśmy naany, czyli tradycyjne indyjskie placki ekspresowo wypiekane na ścianach glinianych pieców. Muszę przyznać, że mój egzemplarz był nieprzyzwoicie mały, nieforemny, a na dodatek dziurawy, ale biorąc pod uwagę ilość rzeczy do spróbowania, tak chyba po prostu miało być... :)
fot. własność restauracji
fot. Beata z cudaismakiregionu.blox.pl
Po aktywnych przygotowaniach przyszła pora na degustację! Na stołach było i ostro i łagodnie, znalazły się dania i dla wegetarian i dla mięsożerców. Przede wszystkim było bardzo smacznie, nietypowo i kolorowo. Moje serce skradł wspomniany już kurczak, ale zajadałam się również warzywnymi szaszłykami z indyjskim sosem i niespecjalnie mi jeszcze dotąd poznaną pikantną cieciorką.
fot. Alicja z wielkiapetyt.com
Zabrakło mi odwagi do skorzystania ze wszystkich dostępnych atrakcji tego spotkania, za to z podziwem patrzyłam na współtowarzyszki czerpiące z nich dosłownie garściami ;)
fot. Iza z cook-land.blogspot.com
Ten styczniowy wieczór zaliczam do bardzo udanych. Ganesh to zdecydowanie miejsce godne polecenia, zwłaszcza dla tych, którzy odkrywanie orientalnych kuchni mają jeszcze przed sobą! Ze swojej strony znów chcę bardzo podziękować trójmiejskiej solniczce za zaproszenie i kolejną dawkę inspiracji do blogowej pracy. A panu Tapinderowi i jego załodze gratuluję świetnie prosperującej restauracji i trzymam kciuki za jej dalszy rozwój. I choć mam nadzieję, że prawdziwą podróż do Indii mam jeszcze przed sobą, wizyta w gdańskim lokalu przybliżyła mi smakowo tą część świata i sprawiła, że mam coraz większą chęć zgłębiać tajniki indyjskiego gotowania.
Jeśli jesteście zainteresowani szerszymi relacjami ze spotkania,
zapraszam na stronę portalu namonciaku.pl
Klimat tego zlotu świetnie odzwierciedlą też dwa krótkie filmy. Warto do nich zajrzeć!
widać, że inspiracji nie zabrakło, teraz liczymy, że szybko pojawi się jakiś ciekawy PROSTY przepis w tym stylu :)
OdpowiedzUsuńpostaram się :)
Usuńprzeczytałem kilka twoich artykułów. smakowity blog pisany z pasją
OdpowiedzUsuńdziękuję i zapraszam do regularnego zaglądania :)
Usuń