Dziś trochę sentymentalnie! Nie byłabym tym, kim jestem gdyby nie moja najbliższa Rodzina, zwłaszcza starsza Siostra :) Różnica wieku i poglądów zatarła się między Nami dopiero gdy "podrosłam" i poszłam na studia. To właśnie ostatnia dekada dobrego kontaktu i pomocnych rad zbliżyła Nas do siebie. Od Siostry mogę uczyć się naprawdę wielu rzeczy. Ale Ona nie poprzestaje tylko na pomocy najbliższym - Jej zawodowym celem jest zarażanie pozytywną energią jak największą rzeszę ludzi. Za swoje osiągnięcia w tej dziedzinie została ostatnio wyróżniona certyfikatem #WOWperson. Przeczytajcie co ma do powiedzenia na temat swojej pracy.
Ja jeszcze raz serdecznie Jej gratuluję i ze swojej strony dziękuję kulinarnie, częstując na końcu wywiadu przepisem na łatwe ciasteczka fistaszkowe :) Miłej lektury!
Karina Tomczyk
Psycholog, trener i konsultant biznesowy w zespole Piasecka & Żylewicz, od 2007 roku wykładowca na Uniwersytecie SWPS. Specjalizuje się w obszarze inteligencji emocjonalnej, komunikacji w biznesie, przechodzenia przez proces zmian.
Mama Leny.
Dlaczego
interesuje Cię psychologia pozytywna, co z niej czerpiesz?Mama Leny.
Jestem
trenerem i na co dzień projektuję warsztaty i spotkania poświęcone rozwijaniu
siebie, zespołów, liderów. Zauważam, że to właśnie w duchu pozytywnych zmian
najłatwiej jest zainspirować innych do kształtowania nowych nawyków, czy
chociażby do większej uważności w poznawaniu samego siebie. Poza sferą biznesu
sporo czasu spędzam na Uczelni, na warsztatach dotyczących efektywnych
treningów i szeroko rozumianego rozwoju. Pomysł na łączenie sfery biznesu ze
sferą akademicką narodził się już dawno, dawno temu – po pierwsze zawsze
chciałam decydować o tym, czy ktoś zaliczy zajęcia ☺, a tak naprawdę lubię mieć
ciągły kontakt ze „świeżą” psychologią, z wynikami najnowszych badań. Lubię być
tu, gdzie dużo się naukowo dzieje, gdzie Studenci co chwila podtykają mi pod
nos ciekawostki, gdzie sama mogę zaangażować się w ciekawe projekty badawcze.
Nowa wiedza odmładza ☺
Babcia
nauczyła mnie, że warto chodzić prosto i powtarzać sobie w duchu dobre myśli.
Była taką rodzinną prekursorką pozytywnych afirmacji. Do tej pory mam w
portfelu żółte karteczki z pozytywnymi myślami od Babci. Dlatego tak teraz
podoba mi się cały ten trend na psychologię pozytywną, happiness, sukces i
szczęście. Czemu nie? Lubimy zdobywać dowody naukowe na wszelkie zjawiska,
zbadajmy więc dokładnie coś, w co warto inwestować na co dzień. U mnie działa
wszystko, co pozytywne! Wierzę, że jeśli do dobrego podejścia dodamy prawdziwe
zaangażowanie, mądrą odporność emocjonalną oraz zwyczajną ludzką przychylność,
będzie wszystkim wokół lepiej.
Czy
było jakieś wydarzenie, po którym stwierdziłaś, że to, co robisz ma szczególny
sens - albo co sprawia, że wierzysz, że warto robić to co robisz?
Żyję
i wierzę, że życie ma sens. Lubię swoją pracę i swoje marzenia, a jeśli ktoś
czasem podchodzi do mnie i dziękuje za zmianę, której się podjął, albo za
anonimową rozmowę, która go do łez rozśmieszyła, to utwierdza mnie to w tym, że
jest dobrze. Jednocześnie mam wielką chęć rozwijania się, wierzę, że być może
za jakiś czas pójdę w jeszcze inną stronę, nową. Mam apetyt na wiele rzeczy!
Czym
jest dla Ciebie szczęście?
Czuję
się szczęśliwa, kiedy paradoksalnie mogę wyłączyć nadmiar myślenia. Kiedy
skupiam się na tym, co teraz – na czasie z Rodziną, na czasie rozmowy, na
czasie szkolenia, na czasie dojazdu do pracy, nawet na korku w centrum, na
spotkaniu z Klientami, na słuchaniu mądrych Współpracowników. Komfort robienia
jednej rzeczy mnie uspokaja. Słuchanie albo mówienie. Pisanie albo czytanie.
Joga albo picie kawy. Wtedy zawsze dochodzę do wniosku, że mam męski mózg :)
Czasami
dociera do mnie, że ktoś dziękuję za mój czas. Za to, że odpisałam na maila w
dłuższej formie, niż grzeczność by nakazywała. Za to, że pogratulowałam sukcesu
mówiąc więcej, niż „gratulacje”. Albo, za to, że podczas konsultacji na SWPS,
Studentka mogła porozmawiać ze mną jeszcze przez całą godzinę po zakończeniu
pracy, w zimowy wieczór. I ani razu nie zerknęłam ponoć wtedy w komputer, co
wspomina po wielu latach. Ja pamiętam wszystkie takie rozmowy. Chciałam, więc
zostałam. Dużo szczęścia jest w czasie, który sami z siebie dajemy innym.
Szczęście
to też spokój. Spokój ducha, spokój w głowie. Spokój, nawet kiedy wiele spraw
układa się nie po myśli albo kiedy nie można przewidzieć rozwoju zdarzeń w
ważnych dla nas kwestiach. Bardzo sobie cenię zachowywanie spokoju. Od lat
pracuję nad tym z Uczestnikami warsztatów, osiągam już mistrzostwo w
przestawianiu zwrotnicy w głowie z bycia pod wpływem stresu, trudnych emocji,
gonitwy i nacisku wymagań na spokój właśnie.
Stałam się więc nudnie spokojnym człowiekiem ☺
Stałam się więc nudnie spokojnym człowiekiem ☺
Widzę
też, że im więcej spokoju mamy w sobie, tym mniej zaczynamy chcieć na siłę
zmieniać coś w innych. Wtedy z większą siłą dociera do nas, że często
rzeczywiście należałoby coś zmienić, ale nie w drugim człowieku, ale w nas
samych.
Co
Cię motywuje?
Staram
się motywować sama siebie. Najchętniej rano, bo ewidentnie jestem urodzonym
skowronkiem, po zmroku niewiele już kojarzę :)
A kiedy motywacja spada, o co nietrudno, wykorzystuję sposób podrzucony przez moje mądre Studentki - tzw. Technikę Pomodoro, czyli narzucanie sobie limitów czasowych na wykonanie zadania. Nastawiam wtedy kuchenny timer, najczęściej na 30 minut i po prostu nie odchodzę od zadania, najczęściej jego etapu. Przerwa, w dodatku krótka, dopiero kiedy timer zadzwoni. Kiedy pracuję w domu sąsiedzi muszą mieć wrażenie, że co chwila u mnie na stole ląduje coś dobrego :) I jak mogę przestać pojawiać się w SWSP? Studenci to gigantyczna inspiracja!
A jak idzie mi naprawdę opornie, funduję sobie nagrody i kary.
A kiedy motywacja spada, o co nietrudno, wykorzystuję sposób podrzucony przez moje mądre Studentki - tzw. Technikę Pomodoro, czyli narzucanie sobie limitów czasowych na wykonanie zadania. Nastawiam wtedy kuchenny timer, najczęściej na 30 minut i po prostu nie odchodzę od zadania, najczęściej jego etapu. Przerwa, w dodatku krótka, dopiero kiedy timer zadzwoni. Kiedy pracuję w domu sąsiedzi muszą mieć wrażenie, że co chwila u mnie na stole ląduje coś dobrego :) I jak mogę przestać pojawiać się w SWSP? Studenci to gigantyczna inspiracja!
A jak idzie mi naprawdę opornie, funduję sobie nagrody i kary.
Życiowo
na pewno niesłychanie motywują mnie dobre słowa od innych. Uważam, że za mało
się wszyscy nawzajem komplementujemy. Ja pamiętam chyba każde dobre słowo,
które usłyszałam, ale też kiedy myślę o kimś coś dobrego, po prostu staram się
o tym tę osobę przy najbliższej okazji poinformować. Dlaczego ma nie wiedzieć?
Szczery pozytywny ale konstruktywny feedback uskrzydla. Słuchających, ale
przede wszystkim również tych mówiących.
Życiowo zdecydowanie moją totalną motywacją, zagadką i inspiracją jest moja Córeczka. Im więcej mam do zrobienia tym szybciej pracuję, żeby Ją po prostu wcześniej zobaczyć.
Życiowo zdecydowanie moją totalną motywacją, zagadką i inspiracją jest moja Córeczka. Im więcej mam do zrobienia tym szybciej pracuję, żeby Ją po prostu wcześniej zobaczyć.
Czy
jest jakaś osoba, która Cię pozytywnie inspiruje?
Mam
wrażenie, że większość ludzi mnie naprawdę ciekawi. Mogłabym słuchać i słuchać,
najchętniej powstrzymując się od komentowania. A jeśli chodzi o prawdziwe
inspirowanie, to zależy od dziedziny. Zawodowo uwielbiam otaczać się silnymi
kobietami, które spełniają swoje marzenia i robią to z nieustającym pięknym
uśmiechem na twarzy. Jest ich coraz więcej. Prężnie działam podczas spotkań
networkingowych dedykowanych kobietom z biznesie. Mamy niekończące się tematy
do rozmów. Prywatnie inspirują mnie ludzie, którzy stawiają na dystans i humor,
przekonują mnie tym zdecydowanie. Pewnie dlatego, że sama nie umiem być
pesymistką, a czasem nawet szczerze mówiąc nie umiem być realistką, tak już mam
od kiedy tylko pamiętam. Spokojnie nad tym przechodzę do porządku dziennego ☺
Poza
innymi ludźmi mam też niegasnące źródło inspiracji muzycznych. Zawsze
powtarzam, że gdybym nie poszła w stronę biznesu, z pewnością marzyłabym o
czymś w sferze muzycznej. Kiedy nic nie pomaga, muzyka zawsze pomaga. W
świetnym humorze trafia do mnie przede wszystkim bicik, rytm, melodia, chórki.
W mniej świetnym humorze jestem specjalistką od analizowania tekstów :) Jako
minimalistka w formie uważam, że najważniejszym meblem w mieszkaniu jest system
nagłaśniający, cała reszta to tylko zbędny dodatek :)
***
Prawda, że mam super Siostrę? :)
To teraz czas na przepis:
To teraz czas na przepis:
łatwe ciasteczka fistaszkowe
(wg przepisu z magazynu Kuchnia)
składniki:
(na 20 sztuk)
- 110 g masła
- 200 g cukru (najlepiej brązowego)
- 1 jajko
- 250 g mąki pszennej
- 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 150 g niesolonych orzeszków ziemnych
Piekarnik rozgrzewamy do 180 stopni. Masło, cukier i jajko ucieramy na puszystą masę. Dodajemy mąkę i proszek, całość krótko miksujemy do połączenia składników. Na koniec wsypujemy orzeszki i łyżką rozprowadzamy je równomiernie w masie. Porcje ciasta (1 łyżka na 1 ciastko) rozkładamy na blasze wyłożonej papierem/matą do pieczenia, zachowując odstępy. Ciastka pieczemy 10-12 minut, aż do zrumienienia.
Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz