Orzechowa tarta to moje pierwsze spotkanie z Elizą Mórawską. To właśnie ten deser wyznaczyłam sobie jako pierwszy do realizacji po zetknięciu się z Jej książką o słodkościach. I choć bloga White Plate powinnam była zacząć śledzić już zdecydowanie wcześniej, czynię to z nie mniejszą przyjemnością od kilku tygodni i wiem, że na tym przepisie nie poprzestanę. Ciasto zyskało ogromną sympatię wśród mojej Rodziny i bliskich znajomych. W sumie to sama już tęsknię za jego smakiem...
tarta orzechowa
(wg przepisu z książki White Plate - słodkie)
składniki:
(na tartę o średnicy 24cm)
ciasto
- 250g mąki
- 150g cukru pudru
- 125g zimnego masła
- 1/4 łyżeczki soli
- 2 żółtka
- łyżeczka cukru waniliowego
* autorka do swojej tarty użyła połowę ciasta, ja daję całość (ale jeśli wolicie cieńsze spody możecie spróbować podzielić ciasto i drugą część np. zamrozić na następny raz)
nadzienie
- 200g orzechów laskowych
- 2 jajka
- 100g cukru
- 50g stopionego i ostudzonego masła
- 120g miodu lub syropu kukurydzianego/klonowego (można dać nieco mniej)
- łyżeczka cukru waniliowego
- 40g dżemu porzeczkowego (dałam pół słoiczka)
1. Przesianą mąkę łączymy w misce z cukrem pudrem, cukrem waniliowym oraz solą. Dodajemy kawałeczki zimnego masła i żółtka - ciasto zagniatamy, formujemy z niego kulę i schładzamy 30-60 minut.
2. Piekarnik rozgrzewamy do 190 stopni. W dużej misce ubijamy do białości jajka z cukrem. Dodajemy stopione i ostudzone masło, miód (lub inny zamiennik), cukier waniliowy oraz zmielone orzechy (zazwyczaj mielę orzechy drobno, ale nie na pył). Całość miksujemy, aż składniki się połączą.
3. Schłodzonym ciastem wylepiamy formę, jego spód smarujemy dżemem porzeczkowym, a na wierzch wylewamy orzechowe nadzienie. Tartę wstawiamy do rozgrzanego piekarnika, po czym zmniejszamy temperaturę do 160 stopni i nastawiamy czas na ok.40-50 minut. Wierzch tarty powinien się zrumienić. Ciasto studzimy przed podaniem.
Smacznego!
P.S. Tartę robiłam też z migdałami - wyszła równie pysznie!
Bardzo ładne zdjęcie! Ja mam flow na tarty, bo ładnie wychodzą w prodiżu;)))
OdpowiedzUsuńdziękuję! w sumie też lubię to zdjęcie ;) I słyszałam właśnie od znajomych, że prodiż to super sprawa do tart - kiedyś będę musiała pożyczyć od Mamy i sama sprawdzić! pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńA ja jakos wciaz mam obawe przed tartami. Czlowiek sie narobi przy ciescie, zawsze mi wychodzi albo za suche albo za cienkie, albo za grube, zawsze cos. Z podziwem patrze na wszystkie tartowe propozycje i .... moze mi tez sie wreszcie uda!
OdpowiedzUsuńprzyznam, że i mi nie zawsze wychodzą tarty, choć największy problem mam akurat z farszem (jeśli jest śmietanowy to zdarza się, że się nie ścina odpowiednio mocno), ciasto opanowałam! Wszystko kwestia dobrych chęci i pozytywnego nastawienia - wtedy łatwiej wychodzą ;)
UsuńPowyższa tarta JESZCZE JEST na naszym stole. Jednak praktyka czyni.. jako-tako wprawionego kucharza, bo nie od razu mistrza. Najważniejsze, że się udała! Słooodka bardzo (dodałam mniej cukru i mniej miodu), ale znam jednego łasucha, który pochłania tę tartę ochoczo :) M.
OdpowiedzUsuńTarta faktycznie słodka, ale dzięki temu można ją jeść po kawałeczku parę dni ;P A na przyszłość można dać jeszcze mniej cukru i miodu - też zazwyczaj redukuję te ilości względem podanego przepisu. ściskam Cię M. ;)
Usuń